I jeszcze! (Angel, skończ żesz wreszcie
)
Masz dla kogo żyć Zbliżasz się do dużego lustra w przedpokoju i patrzysz krytycznie na swoje odbicie. Żałosny widok boleśnie przypomina o tym, co utraciłaś w jednej chwili. Po raz kolejny od 10 lat rozglądasz się po domu, do którego wprowadziliście się z uwagi na Ciebie. Nagle zauważasz Go stojącego w głębi przestronnego wnętrza. Uśmiechasz się i przyzywasz go gestem. Im bliżej jest, tym wyraźniej widzisz w jego oczach miłość, którą obdarzył Cię 15 lat temu. Dziś jest Wasza 11 rocznica ślubu, a On jak zawsze chce, aby wszystko było idealnie. Ty jednak wiesz, że nie jest i nigdy nie będzie idealnie. Tyle przeżyłaś, Kate. Poradziłaś sobie z tak wieloma rzeczami, a dobiło Cię to jedno: bezsilność. Jedynym pocieszeniem była pewność, że On zawsze będzie przy Tobie. Pochyla się nad Tobą, całuje i po raz kolejny o tym zapewnia. Nie opuści Cię nigdy. Mówi tylko, że co najwyżej odejdzie kilka kroków dalej, by zrobić Ci ulubioną kawę, co wywołuje u Ciebie szczery śmiech.
Nagle jednak smutniejesz i zaczynasz wspominać wszystko, co razem przeszliście. Pościgi, aresztowania, wszystkie akcje, rozwiązane sprawy. Pamiętasz wszystko dokładnie i wspominasz dzień w dzień przez 10 lat. Przypominasz sobie, jak ratował Cię z Twojego płonącego mieszkania, Wasz pierwszy pocałunek, jak spędził z Tobą długie godziny uwięziony w chłodni, jak wyniósł Cię siłą z hangaru, w którym zginął Roy, jak wyciągnął Cię z tonącego samochodu, jak szukał wraz z Tobą prawdy w sprawie matki i snajpera, jak pomagał Ci uporać się z traumą po postrzale, jak nie zostawił Cię stojącej na bombie, jak wyznał Ci miłość po ataku snajpera, jak wracał pomimo tego, że Go raniłaś, jak wybaczył Ci, gdy przyszłaś by przeprosić, jak nie dowierzał, gdy zobaczył Cię w swojej sypialni po Waszej pierwszej wspólnej nocy, jak miło się czułaś, ilekroć był o Ciebie zazdrosny, jak po prostu był, kiedy tego potrzebowałaś. Tyle wytrwałaś, Kate. Oboje wytrwaliście. Otarłaś się o śmierć setki razy i zawsze dzięki Niemu jakoś udawało Ci się z tego wyjść.
Ale nie tym razem. Zaczynasz wspominać krok po kroku tragedię, która zrujnowała Ci życie. Ścigaliście właśnie zabójcę, pędziłaś na pełnym gazie i byłaś tak zdeterminowana, by go dorwać, że nie zauważyłaś pijanego kierowcy ciężarówki. Jeden moment, wypadek, karetka, szpital. Pamiętasz tylko urywki z tego feralnego dnia. Później było już lepiej, byłaś szczęśliwa, gdy się dowiedziałaś, że Rick wyszedł z tego niemal bez szwanku. Okazało się jednak, że z Tobą było dużo gorzej. Wszyscy się załamaliście, gdy usłyszeliście ,,wyrok": ,,Wózek do końca życia i niemal całkowity brak szans na to, że w ogóle kiedyś jeszcze będziesz chodzić". Pamiętasz bezradny wzrok przyjaciół, pocałunki Ricka, uściski Lanie i Alexis, słowa otuchy Marthy, Javiego, Keva, a nawet kpt. Gates, która okazała się być całkiem w porządku i została Waszą przyjaciółką. Nic jednak nie było w stanie Cię pocieszyć.
No chyba, że On. Jedyny i najcudowniejszy na świecie. Specjalnie dla Ciebie kupił ten dom, abyś mogła swobodnie się poruszać. Pierwsze co zrobił po wyjściu ze szpitala, to kupił Ci niebotycznie wysokie szpilki mówiąc, że teraz możesz je nosić i wyglądać cudownie jak zawsze nie męcząc się. Przekonał Cię, że to co się zdarzyło, to nie koniec świata i skoro nie biegacie już po mieście szukając zabójców, możecie spędzać czas w ciszy i spokoju. Dzięki Jego namowom i tłumaczeniom w końcu uległaś i zdecydowaliście się na drugie dziecko. Nie pozwolił Ci się poddać, kazał Ci nadal dbać o siebie, a przede wszystkim nie rezygnować z prób powrotu do życia sprzed wypadku. Dzięki Niemu potrafisz dzisiaj samodzielnie wstać i przejść parę kroczków.
Znowu się uśmiechasz i patrzysz na Niego. Podjeżdżasz do blatu na którym stoi ekspres i podciągasz się. Ostrożnie wstajesz i siadasz na blacie. On już wie, że nie potrzebujesz jego pomocy i stajesz się coraz bardziej samodzielna. Podchodzi do Ciebie, bierzesz od Niego kawę, upijasz kilka łyków, po czym odstawiasz w bezpiecznej odległości. Wyjmujesz Mu kubek z ręki i umieszczasz obok swojego. Z promiennym uśmiechem przyciągasz Go do siebie, zapewniasz jak bardzo Go kochasz i całujesz namiętnie, a On odpowiada Ci tym samym. Po chwili słyszysz, jak ze swoich pokoi wybiegają Wasze dzieci, a do drzwi pukają goście. Niechętnie przerywacie, po czym On bierze Cię na ręce, ale zamiast zanieść na wózek zabiera ze sobą do drzwi, które w międzyczasie otwierają dzieciaki. Stawia Cię delikatnie na podłodze i cały czas podtrzymuje. Witacie się ze wszystkimi: przyszli Lanie i Javi, Kev i Jenny, Alexis, Martha i Twój ojciec. Gromadka dzieci robi ogromny hałas.
Tak. Masz dla kogo żyć, Kate. Masz wspaniałego męża, cudowne dzieci i mnóstwo przyjaciół, którzy Cię uwielbiają. Dobrze, że się nie poddałaś. Może i Twoje stare życie dobiegło końca. Ale rozpoczynasz nowe.