EPILOG:
List od autorki do Czytelników.
Moi drodzy,
mam nadzieję, że polubiliście to opowiadanie tak jak ja. W najbliższej przyszłości postaram się, abyście mieli okazję zapoznać się z kolejną częścią mojej radosnej twórczości. Mimo, iż pisanie tej historii nie było szczególnie trudne, to czuję się dumna, bo to pierwszy tego typu projekt literacki, jaki udało mi się ukończyć. Ale wiem, że nie to Was tak naprawdę interesuje, więc zakończmy to słitaśne pitolenie i przejdźmy do meritum
Nie trzeba chyba dodawać, że żadna z kolejnych spraw nie była tak problematyczna jak ta, choć oczywiście nie każda była łatwa, przyjemna i kolorowa. Warto jednak powiedzieć parę innych rzeczy.
Przede wszystkim, Emily skończyła w więzieniu, gdzie posiedzi sobie raczej długo i dobrze jej tak. O ile wcześniej nie umrze.
Lanie przegrała zakład z Kate, niestety nie były łaskawe mnie poinformować o szczegółach dotyczących wygranej (tak to się teraz mówi, bo brzmi lepiej niż zwykłe ,,nie miałam pomysłu"
). A szkoda, bo wiem, że też byliście ciekawi, czego detektyw sobie zażyczyła.
Sara, współlokatorka Alexis, bardzo się z nią zaprzyjaźniła, nie tylko ze względu na fascynację książkami jej ojca.
Sama Alexis, przeciwieństwie do Emily, wcale nie rozpaczała za Hankiem, wręcz przeciwnie. Cieszyła się, że nie będzie mieć z nim problemów, a ich dziecko będzie szczęśliwsze bez takiego ojca, tym bardziej, że okazało się prawie do niego niepodobne. Z resztą niedługo potem, poznała wspaniałego chłopaka, który się nią zaopiekował i zakochali się w sobie bez pamięci. Rick też go polubił i wiedział, że on będzie w stanie pokochać dziecko jego córki jak swoje tym łatwiej, że jego biologiczny ojciec nie żył i nie robiłby problemów.
Oczywiście Kate, mimo sprzeciwu całego otoczenia z Rickiem na czele, uparła się pracować do samego końca tym bardziej, że nie było medycznych przeciwwskazań. Jednak wszyscy musieli przyznać rację detektyw, gdy zadowolona z siebie urodziła śliczne, zdrowe bliźnięta (ja nie wiem, co ja tak mam, że w każdym ,,dzieciatym" FF daję im bliźniaki. Chyba po prostu nie jestem w stanie się zdecydować na jedno
) idealnie w terminie. A to, że wypadł w trakcie strzelaniny (tu ukłon w stronę serialu ,,Bez powrotu", którego trailery wbiły mi się w pamięć przez UC
), to już inna historia, zdarza się (być może kiedyś opiszę to w [D] albo [OP] jako bonus). Oczywiście chrzestnymi zostali Kevin i Jenny, oraz Javier i Lanie, których przekonało to ostatecznie do posiadania własnego dziecka, o co też postarali się jakiś czas później.
Za kilka tygodni, również córeczka Alexis pojawiła się na świecie, a Martha od razu niemal oszalała na jej punkcie. Z resztą starała się pomagać we wszystkim jak się dało i w zasadzie nie radziła sobie źle.
Za to, kiedy obie matki postanowiły wrócić do szkoły i pracy, a Martha akurat gdzieś wybyła, biedny pisarz został sam z trójką dzieci... Całe szczęście, że udało mu się przekonać dziewczyny, żeby więcej go tak nie zostawiały, bo chybaby zwariował. W sumie nie było to takie trudne, bo i tak cały czas się martwiły, zwłaszcza Alexis. Mimo iż z własnego doświadczenia wiedziała, że jej ojciec jest najlepszy na świecie, ale trzy niemowlęta do opieki, to trochę za dużo, nawet dla niego.
Poza tym, wszyscy żyli długo i szczęśliwie, więc mam nadzieję, że jesteście zadowoleni.
Tak, to już definitywny koniec opowiadania, ale spokojnie, jeszcze nie kończę działalności twórczej. Do zobaczenia w kolejnym FF
Pozdrawiam i dziękuję za wszystkie komentarze :*
Angel
KONIEC